Postanowiłam kolegę z odległej Jastrzębiej Góry wyciągnąć na małą rundkę. Okazało się, że nie jeździł od trzech miesięcy co przełożyło się na średnią (Łukasz - pozwoliłeś mi na Ciebie zwalić winę :P ) Męska ambicja została naruszona, Łukasz obiecał, że za dwa miesiące zrobimy ściganko, pozostało mi czekanie....
Wreszcie opuściłam dom. Trasa niezbyt skomplikowana, wpierw trzeba było dojechać do działek w Sopocie aby wjechać w las w okolicach Borodzieja, gdzie lodowisko spowodowało spore opóźnienie. Wyjazd z pachołka i do domku.