Dystans też straciłam bo w trakcie zmieniłam licznik na nowiuśki od Faścika, jego Rodzinki i mojej Mamuśki. Nie byle jaki licznik, wreszcie liczy mi kadencję :D
Co do treningu z ekipą: Śliski ruszył tyłek i towarzyszył mi dzielnie a ja dostałam koszulkę!!! Koszulkę za osiągnięcia... i urodziny!
Dystans Fit, a jakże. Wynik zdecydowanie za słaby, na drugiej kartce znalazło się moje imie i nazwisko, kiepsko.
Trasa fajna, jak na MAzovię ;)
Więcej napiszę może później.
W małym skrócie cieszę się, ze ostatecznie pojechałam z Faścikiem, czas szybko i miło zleciał. Poprowadziłam autko - a lubię prowadzić autko - i napiłam się większej ilości kawy niż zazwyczaj:) - a lubię pić duże ilości kawy :)
Spacerowa, Chwaszczyno, w Miszewku powrót tą samą drogą. Kolejna wskazówka, nigdy nie wracać tą stroną do Spacerowej, droga taka że ja pier$%&&... jednak mam wrażenie, że już drugi raz doszłam do tych wniosków.
Wpierw Faścik zacudaczył i naprawił przerzutkę. Później z Asi pokazywałam super ścieżki an klifach, sama radość. Dystans nieznany, ale na pewno piętnastkę strzeliłyśmy.