No cóż, jeżeli coś ma nie wyjść to na pewno... nie nie, nie dokończę. Tak wcale nie jest. Po prostu tym razem nie poszło.
Zaczęło się już źle, spóźniłam się na start kobiet bo myślałam że elita to elita i kobitki też się do niej zaliczają, jednak tak nie jest. Były już po pierwszym kółku więc nie puścili mnie na trasę. Sędzina pozwoliła jechać z elitą ale jak "turystycznie", no to ruszyłam. Goście raczej szybko mi odjechali. Trzy ostre podjazdy, na ostatnim już niestety musiałam prowadzić moje dwa kółka, ale spotkałam Adaśka, któremu sprzęt nawalił i głośno do nas przemawiał. Zdecydowaliśmy się jeszcze na drugie kółko, ale Adamowi wyciekł płyn hamulcowy - wstrętne Avidy - i nie miał mocy w tylnym. Zresztą moc opuściła też nas i "turystycznie" nie chciałam już więcej kręcić. Na dodatek na ostatniej górce wyprzedziła nas czołówka (a mieliśmy nadzieje, że dopiero na 4-tym kółku ;) ).
No i po zawodach. Minuta za Adamem - coś się obijał chłopak, mogłam go w trakcie dogonić to by przyśpieszył ;) W open 153, w K-2 3 miejsce. Nowe rękawiczki - baaardzo się przydadzą :)
W najbliższym czasie relacja na http://blog.biketires.pl/
Zawody jak najbardziej udane, organizacja na wysokim poziomie, trasa oznakowana bardzo dobrze i duża liczba funkcyjnych Start z Michałem Świderskim to wyzwanie ale chyba podołałam :) 14 miejsce na 30 ekip startujących, ostatecznie 23 kółka wspólne, z czego 8 moich.
Relacja na blogu: http://blog.biketires.pl/2010/06/red-bull-i-kwiat-paproci-czyli-ostre.html
I kilka fotek: Adam na masażu
Maja i jej 15 minutowa drzemka, która postawiła ją na nogi (nie licząc RedBulli i batonów)
Ja z Adaśkiem - włączone światełka
wyłączone
I już po
Z Dyrektorem
Maja z Michałem
Wadecki Team :)
Pozdrawiam Ania z Gdańska :)
Licznik oczywiście odmówił posłuszeństwa, a pulsometr zapomniałam włączyć.
Pierwsze zawody w tym roku, po sporej przerwie. Miejscowo super, ale wynik nie zadowala. Jednak liczy się sam fakt przejechania. Trasa łatwa, wesoła, można było wyprzedzać bez problemu.
Miałam nie jechać a jednak, udało się. Z wyniku wprawdzie zupełnie nie zadowolona, ostatnie 5 km myślałam że odpadnę, ale doświadczenie będzie procentować - mam taka nadzieję.
No i ekipa namówiła. Ale było warto - przegoniłam Adama maksymalnie :) Czas przejazdu około 5 godzin, wynik - przedostatni, pogoda - błotko, samopoczucie - bardzo dobre :)
Pierwszy maraton, mój i Adama. Forma jak najbardziej mi się podoba i chcę więcej, szkoda że większość jest na południu. Trasa urozmaicona, co niektórzy mogli się zdziwić, że w Gdańsku można się tak zmęczyć. ;) Ja się zmęczyłam i to bardzo. Trasa MINI, skrócona do 25 km. Czas przejazdu niezadowalający, bo 1h 29min. Dało mi to wprawdzie drugie miejsce w klasie K-2 ale tylko dlatego, że nie było tych dobrych babeczek. Ale przejechałam cała i zdrowa ;) Adam gorzej, bo wariat wybrał się na MEDIO...no cóż mam nadzieję, ze wynik go zmobilizuje do pracy na rowerze a nie grania w piłkę... Do statystyk doliczyłam też dojazd na maraton. Sprzęt: Zablokowany amorek bo wciąż zepsuty, Opony: przód Racing Ralph, tył Furious Fred - śmiesznie rzucało na błotku :P