Stopa dalej boli. Coś dziwnego z nią się stało, prz ruszaniu "skrzypi", mam wrażenie jakby jakaś część się pokruszyła w niej i przy większm ruchu latała w środku :/ Wczoraj byłam więc na basenie, a dzisiaj już musiałam wejść na trenażer. Na szczęście przy kręceniu nie bolało.
15'T 2x 2'lekkie przyśpieszenie z br. 1'T 2'T 2x 2'PowerT z br. 1'T 2'T 2x 2'P z br. 1'T 10'A
Samopoczucie 4,5
Jeszcze muszę wytłumaczyć się z tej kiepskiej prędkości - coś nie tak z ustawieniami, było spore obciążenie i kręciłam cały czas na drugim blacie. Muszę wreszcie rozpracować tego taxc'a.
P.S. Podziwiam Świrusów, którzy w taką porę potrafią jechać rowerkiem do pracy, co gorsza realizować plan treningowy i pedałować na tym mrozie! Ukłon w Waszą stronę :)
Planowałam zrobić 1,5 godziny. Ostatecznie zdecydowałam się na 1 godzinkę, bo jakoś tak dzień szybko zleciał, a w rezultacie zrobiłam 30 minut, bo w połowie jazdy zadzwoniła rodzinka z Kanady na skype i coś zaczęło szwankować... wrrrr.
Samopoczucie 4,5
Wczoraj pierwsza w życiu wspinaczka na ściance, świetna sprawa, a ręce jak bolą :)
Kadencja Max 90 avs 69 Obciążenie jakieś większe, stąd ta średnia prędkość.
Trzeba ruszyć dupsko. Prąd w domu jest, więc mimo, że kiepsko się czułam wlazłam na rower.
Nie nazbyt to dobry pomysł był aby włączyć dla towarzystwa film "My sister's keeper", ale wytrwale obejrzałam i zrealizowałam trening. Miało być spokojnie i tak też wyszło, nie biorąc pod uwagi aspektów emocjonalnych - rycząca babka na trenażerze musiała wyglądać co najmniej dziwnie.
Samopoczucie po treningu - lepsze :) Samopoczucie po filmie - gorsze...
po niespełna dwóch miesiącach walki z kuchnią oraz z krwią z nosa, mimo że obydwie sprawy nie zakończyły się... wracam do gry ;) mam nadzieję, że tym razem plan wyjdzie, aczkolwiek wszystko się pier#oli...
Co do treningu to lekkie wejście. Oczywiście problem był z podłączeniem wszystkiego no i kadencja jak widać nie działa... póki co.