I przed wyjazdem Asi i Marcina zdążyliśmy skoczyć na trening. Tym razem ze Strzałką, później z Baską i na końcu małe kółeczko z Mockiem - niech też pobiega. Ostatecznie jeszcze śmignęłam z Mariuszem w okolice Banina.
Wpierw objazd trasy z Asienką i Mariuszem, mała gleba dwóch blondynek a później przejażdżka z dużym, przesympatycznym i spragnionym biegu Iwanem :) Było świetnie. Mały rozjazd z Baską, a Iwa i Garmin luzem.
Pod koniec trasy zrobiło się nagle jasno i deszcz mnie dopadł... Chwilę później sypał już śnieg z deszczem, ale przyglądałam się tej zamieci z ciepłego pokoiku mojej pracy :)