Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2010

Dystans całkowity:276.81 km (w terenie 125.40 km; 45.30%)
Czas w ruchu:01:36
Średnia prędkość:17.13 km/h
Maksymalna prędkość:43.48 km/h
Maks. tętno maksymalne:166 (84 %)
Maks. tętno średnie:123 (62 %)
Suma kalorii:477 kcal
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:15.38 km i 0h 32m
Więcej statystyk

Kręcenie

Środa, 13 października 2010 · Komentarze(0)
Z domu na Żabiankę, tam z Adamem na Tatrzańską i troszkę po lesie, luźne kręcenie. Ciemno zbyt szybko się robi... i zimno.

ME drugi dzień Belgia

Niedziela, 10 października 2010 · Komentarze(0)
Pełne wiary i nadziei wystartowałyśmy. Dziś starty były co 30 sekund, a więc Szwajcarka, która startowała za mną dość szybko nas dogoniła ze swoim Shrekiem :). Każdy zakręt uciekałyśmy jej, ale co prosta to nas dochodziła. Przed muldami nas wzięła, ale na muldach byłyśmy silniejsze. Stwierdziłam, że singieltrack to ostatnia szansa aby jej uciec i przypieprzyłam...w korbę, a później w kamień:/ Ostatecznie goniłam rower, nakładałam łańcuch i wracałam ze skrzywioną kierownicą.

Spadłyśmy na 6 miejsce.

Mimo wszystko wyjazd udany, atmosfera zawodów jak zwykle świetna. Miło popatrzeć na ludzi, którzy czerpią przyjemność bycia i startowania ze swoimi czworonogami. (Różnorodność ras zachwyca ;) )

Rozgrzewka przed i rozjazd po oczywiście były.

ME pierwszy dzień Belgia

Sobota, 9 października 2010 · Komentarze(0)
Start o 10:07. Pobudka natomiast o 5:30. Ciemno i zimno, a po drugiej stronie góry jeszcze chłodniej. Jednak o 9 jest już lepiej.
25 minutowa rozgrzewka na szosie i go.
Start był na samym dole stoku a stake-out na górze i wyżej. Więc dobry Adaśko wziął Iwę pod pachę (przez co miał później zakwasy) i targał na dół.
Start, w połowie trasy doścignęła nas Liskova ze Skippy'm i odjechała dalej. Było dość ślisko na trawie, z tyłu miałam barro race (przód barro mountain), hamulce nie sprawdzone przed startem okazały się zbyt słabe (szczególnie potrzebny przód) więc w końcu na ostrym zakręcie poleciałam ślizgiem na glebę. Przy okazji spadł cholerny łańcuch.
Pozbierałyśmy sie i czym prędzej grzałyśmy na metę. Wpadłyśmy o 10:21:26, półtoraminutową strata do pierwszej, tragedia. Ostatecznie okazało sie, że nasz wynik nie był taki zły i spośród 20-stu babeczek uplasowałyśmy się na czwartym miejscu - z sekundową stratą do trzeciej Kurikovej.

Rozjazd 30 minutowy.

Pogoda - dalej pięknie i ciepło (ok 23 stopni w południe)

No i nowy zakup. Mostek http://users.skynet.be/jazz-cycletech/stuurpennen/stuurpen-carb-s-wit.jpg i gratis białe, lekkie rogi :)

Baraque Fraiture - objeżdzanie trasy

Piątek, 8 października 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Łańcuch nr 1
Długość trasy to coś ponad 5 km. Trasa zdecydowanie wymagająca - w stosunku do psa jak i kolarza. Cztery rundki plus kręcenie po okolicy i spacer z Iwą, coby zapamiętała gdzie ma skręcać ;)

Trasa:
Wpierw krótka "rozgrzewka" na ubitej łące. Następnie 400 metrów lekkiego podjazdu obfitego w wstrętne kamienie. Kolejne 400 metrów to troszkę bardziej stromy podjazd z mniejszą już ilością kamoli ale wyboisty. Dalej to 800 metrów prostej, ostry skręt w prawo i w miarę płasko 800 metrów w lasku. Dalej lekko stromy podjazd, gdzie można było tez nadgonić i wjazd na niezłe muldy (ok 200 metrów). Dalej "szerszy" singieltrack z kamieniami i gdzieniegdzie ostrzejszymi skrętami oraz miejsce oznaczone słowem "DANGER" gdzie można było spotkać zajebiste dwa głazy (ok 1km) :) Dalej 500 metrów nadgonienia i kolejny podjazd, tym razem 500 metrów dość stromo, dalej wjazd na stok i ostro do góry, ostatnie 200 metrów do mety. Czyli grzanie na stojąco...

Pogoda - lato. Jest pięknie, ciepło choć to nie zawsze oznacza dobrze.

Ny koło Hotton

Czwartek, 7 października 2010 · Komentarze(0)
Szosa w Belgi...

Dotarliśmy na miejsce około 15. Trasa jak się okazało nie była jeszcze oznaczona, więc pojechaliśmy do miejscowości NY (obok Wy) aby zobaczyć nasz domeczek, w którym spędzimy najbliższe dni. Tam szybka szosa - zresztą, wspaniałe tereny na szosę. No i okolica - magiczna.
Krótko, bo wieczorem zimno i ciemno, ale kręcenie było...
Raczej w T.

Przetarcie przed startem

Piątek, 1 października 2010 · Komentarze(0)
We czwartek miał być trening, ale dotarły oponki tubless UST - Geax Barro Mountain i Race. Nakładanie to nie lada gratka (Twój wybór to nakładka ;) )
Ostatecznie o 23 w nocy dymaliśmy autem (podwójnie) na stację aby je napompować już z kompresora. Adam swoją potraktował ludwikiem, a ja swoje koło tylko wodą. Podziałało w obydwu przypadkach.
Rower na moje oko przytył, ale w piatek miałam okazję rozruszać sie przedstartowo w lasku przy plaży.
Opony ładnie podawały :)

20'T
3x2'PowerT br.2'T
15'T

Jutro Minikowo...