Początek Nowego Roku nie zbyt udany. Wpierw okazało się, że Adam jeszcze nie ruszył a już ma gumę. Na szczęście uratował nas Michał. Mimo tej pomocy po 2 km jazdy kolejna guma u Adasia. Powrót do domu i łatanie dziury. Jednak już było za ciemno aby ruszyć znów. Michał jak wrócił do domu zadzwonił i powiedział tylko jedno "Po drodze złapałem gumę" - i tu trzeba zaznaczyć że mamy do siebie około 500 metrów :P Może to oznaczać jedno - na ten rok limit wyczerpany :)
Przerwa przymusowa, aczkolwiek w środę lekarz wyraził zgodę na lekkie jazdy. Dodatkowo dowiedziałam się, że płytki krwi wciąż spadają...więc wsiadłam wreszcie na mój stęskniony rower. Lekko...