Do Reja, mniejszy podjazd, zjazd Spacerową i podjazd z zeszłorocznej Skandi, zjazd Słowackiego do domciu. Aż dziwne ze to 30 km... chyb licznik mi coś ściemnia.
Wyrzuty sumienia są i to spore, tyle dni bez roweru.... wstyd. Po powrocie z Grodziska zastałam mój rowerek z wycentrowanymi kołami i nowiutkimi szprychami - czarnymi szprychami :) Zwiększona sztywność odczuwalna, jakość jeżdżenia podwyższona i to wszystko dzięki Faścikowi i jego Lubej, dziękuję :)
Dziś w T. Wpierw zawieźć kluczyki Adamowi, później na Reja mały podjazd i zjazd dużym, znów na batonika do Adama i do domciu.