Miało być lekko i przyjemnie z Adamem i Mackiem, a pech chciał, że spotkałam Faścika z ekipą ;) Ostatecznie objechaliśmy trasę Skandii - wersja 8, 9 lub 10, a może i 11. Zmęczyłam się jak to mam w zwyczaju i na koniec jeszcze zahaczyłam o maca ze Śliskim i Maćkiem ;) Coffe ofkors :P
Dwa okrążenia,czyli ok 8km. Trasa mało techniczna choć jak na zawody, które w nazwie mają słowo "Family" dość wymagająca :) W swojej kategorii wiekowej pierwsza, w open druga, tuż za Marzeną. Miało być lepiej, wyszło tak jak zapewne powinno ;)
Dystans też straciłam bo w trakcie zmieniłam licznik na nowiuśki od Faścika, jego Rodzinki i mojej Mamuśki. Nie byle jaki licznik, wreszcie liczy mi kadencję :D
Co do treningu z ekipą: Śliski ruszył tyłek i towarzyszył mi dzielnie a ja dostałam koszulkę!!! Koszulkę za osiągnięcia... i urodziny!