Wybraliśmy się objechać trasę mini Głuszycy, w okolicy 9 km większość odpadała. Gdy na 13 km ścigałam na zjeździe Beatę, bęc, trzeba było wracać. Efekt to niezaspokojona ciekawość + interesujące szlify na nodze + zerwana blokada amorka.
Wjazd do Schroniska na Śnieżniku, herbatka i zjazd gdzie poszło 7 gum. Grześ razy dwie, Piotrek razy dwie, i po jednej Adaś, Patryk oraz Bartek. Dobrze było :) Nauka stawania rozpoczęta z dobrymi rezultatami :)
Na początek wystartowałam z chłopakami na 65 km. Podjazd do Karłowa i dalej przed siebie. Koledzy troszkę na mnie czekali ale chyba nie było najgorzej. Pod wieczór szukaliśmy terenu technicznego bez większych rezultatów.
Szymbark, Wieżyca. Duszno i parno okropnie, ledwo pedałowaliśmy. Ostatni dzień treningów u Igora i pierwsza gleba. Cholera, a taki fajny zjazd był,ale za drugim razem spieprzyłam i na główkę oraz klatkę to przyjęłam. Boli.