Wczoraj chwaliłam się jak to moja Sigma pięknie działa i dzisiaj dupa! Rano nie chciała zmierzyć tętna spoczynkowego a w czasie treningu kilkakrotnie pokazywała, że nie żyję... a Michała pulsometr już od paru dni choruje...
Spacerowa do Reja, łagodny zjazd i Grunwaldzką do domu.
Z Michałem na Smolną. Traska świetna, wprawdzie powolnie zrobione zjazdy ale udało się. Razy dwa. Później w ramach rozmów na szoskę na Reja z łagodnym podjazdem.
I początek miesiąca dobrze rozpoczęty. Wspólnie z Michałem wyruszyliśmy w stronę Wejherowa, wycieczka skończyła się na końcu obwodnicy... z mojej winy - osłabłam. Wróciliśmy miastem do domku.
McDrive + Michała gleba na zjedzie z klifów = dzień udany :)
Po drodze do sklepu Michała zahaczyłam o Wysepkę w celu nabycia klocków hamulcowych na przód, naszczęście z dobrym rezultatem. Dobry kolega założył klocuszki i pojechaliśmy do Sopoćkowa,a tam odwiedziłam Basienkę. Po 1,5h wróciłam Grunwaldzką do domciu.
Nóżka wyjątkowo dobrze się kręciła, to pewnie kwestia wypoczęcia no i wspaniałych kół :D
Szybka jazda, wpierw Wita Stwosza, Spacerową, gdzie pełno aut dosłownie stało i wjazd na Reja, zjazd łagodniejszym i po Baskę na Żabiankę. Tempo dość szybkie.