Spacerowa, Chwaszczyno, w Miszewku powrót tą samą drogą. Kolejna wskazówka, nigdy nie wracać tą stroną do Spacerowej, droga taka że ja pier$%&&... jednak mam wrażenie, że już drugi raz doszłam do tych wniosków.
Wpierw Faścik zacudaczył i naprawił przerzutkę. Później z Asi pokazywałam super ścieżki an klifach, sama radość. Dystans nieznany, ale na pewno piętnastkę strzeliłyśmy.
Nienawidzę uzupełniać wpisów a mimo to notorycznie muszę wykonywać tę czynność. Wrrr... O ile dobrze pamiętam tego dnia byłam wyłącznie w pracy, na Krossie z "nową" przerzutką xtr, która nie domagała :( Zawsze coś...
Nóżki mnie bolały i plecki, żałowałam, że pojechałam tym przeogromnym unibike'em. Ale jak już dotarłam to work to byłam z siebie zadowolona, że mimo porannych podkrążonych oczu, nie pokusiłam się na podróż autem :)
Musiałam grzecznie poczekać aż Faścik wrzuci swój wpis coby zgapić od niego dane metrażowe - zadowalające zresztą :)
Faścik trzymał się swoich ustaleń pulsowych a ja próbowałam trzymać się jego koła a z czasem jeszcze i Puchatego - sympatycznego gościa z Gdyni :)
Swoją drogą Faścikowa Rodzinka ma teraz fajną chałupkę i las, tuż tuż obok... zazdraszczam.
No a poza tym, to głównie przez całą drogę delektowałam się smakiem nowej-starej przerzutki XTR'a i całkiem new linek i pancerzy - uwaga - w kolorze BIAŁYM! Idealnie wygląda teraz mój krossik. Brakuje mu jeszcze hamulców - białych, ofkors ;)
Zmęczyłam się przeokropnie ale to przecie o to chodzi, więc wielkie dzięki chłopacy :) A wieczorna pyszna kolacja i rozmowa, ze zbyt rzadko widywaną Rodzinką Faścikową to udane zakończenie udanego dnia :)