Rower Boplight Adama, rama 19 a jechało się całkiem. Pogoda iście jesienna więc okulary parowały i zdecydowanie nie była to cudowna jazda. Jedno pocieszenie, że ilość lasek wzrasta ;) Dziś ćwiczenie podjazdów.
czyli nieszczęść ciąg dalszy. Dziś sprężyna w tylnej przerzutce :( Kochana moja poszła do piachu.
A miała być mała wycieczka do sklepów rowerowych w celu uzyskania informacji potrzebnych do mojej pracy mgr, którą mozolnie staram się ukończyć. Oczywiście informacji nie uzyskałam a na dodatek sprężyna się spierd@liła.
Spacerową, skręciłam w Reja i tam jakimś cudem złapałam to nieszczęście. Już dawno nie miałam przyjemności zmieniania opony, toteż czym prędzej zabrałam się do roboty. Zmarzłam przy tym niemile i jazda w 120T zmieniła się na 60'T.
Ból gardła mnie nie zniechęcił. Pogoda wspaniała, więc chyba mi nie zaszkodzi?
Nie zaszkodziło. BA! Nawet pomogło :)
Trening jak najbardziej udany. W sporej grupce facetów już nie byłam sama, na trening wybrała się też Aśka. Jakoś raźniej w jej towarzystwie mi było. Wprawdzie przyzwyczaiłam się jeździć z przedstawicielami płci brzydkiej, ale nie z taką ilością!
Krążyliśmy cały czas w okolicach Łysej, poznałam przy tym mnóstwo nowych tras, aczkolwiek mam duże wątpliwości czy potrafiłabym je dziś odnaleźć ;)
Zmęczona ale zadowolona... oby wreszcie poszło do przodu.