Wiedziałam, że będzie padać, ale żeby aż tak? Wjazd od Reja przy działkach - łagodniejszy podjazd. Mały progres, robiąc łagodny podjazd nie zeszłam poniżej 18km na godzinę. Ostatnio z tego co kojarzę wjeżdżałam mając 17. Nie chciałam samotnie walczyć z błotem więc wróciłam Spacerową, później wjazd Doliną Radości i powrót jak wczoraj przez Matemblewo i jeszcze podjazd na Morenę. Mokra i szczęśliwa wróciłam do domku :)
Troszkę jeszcze zmęczona - sesja na studiach trwa i będzie trwać do końca czerwca, a więc spokojnie. Po drodze umyłam rowerek, podjazd Doliną Radości powrót zjazd z Matemblewa.
Pierwszy maraton, mój i Adama. Forma jak najbardziej mi się podoba i chcę więcej, szkoda że większość jest na południu. Trasa urozmaicona, co niektórzy mogli się zdziwić, że w Gdańsku można się tak zmęczyć. ;) Ja się zmęczyłam i to bardzo. Trasa MINI, skrócona do 25 km. Czas przejazdu niezadowalający, bo 1h 29min. Dało mi to wprawdzie drugie miejsce w klasie K-2 ale tylko dlatego, że nie było tych dobrych babeczek. Ale przejechałam cała i zdrowa ;) Adam gorzej, bo wariat wybrał się na MEDIO...no cóż mam nadzieję, ze wynik go zmobilizuje do pracy na rowerze a nie grania w piłkę... Do statystyk doliczyłam też dojazd na maraton. Sprzęt: Zablokowany amorek bo wciąż zepsuty, Opony: przód Racing Ralph, tył Furious Fred - śmiesznie rzucało na błotku :P
Mała wycieczka przed maratonem po numer startowy na miejsce zawodów. Już było po startach Zawodników "z wyższej półki". Tylko po co rejestrować się przez internet jak na miejscu i tak trzeba wypełniać ten sam formularz? Brak licznika. Przy okazji rowerki umyliśmy z Adamem na myjni :) już dawno takie czyste nie były...