Ból gardła mnie nie zniechęcił. Pogoda wspaniała, więc chyba mi nie zaszkodzi?
Nie zaszkodziło. BA! Nawet pomogło :)
Trening jak najbardziej udany. W sporej grupce facetów już nie byłam sama, na trening wybrała się też Aśka. Jakoś raźniej w jej towarzystwie mi było. Wprawdzie przyzwyczaiłam się jeździć z przedstawicielami płci brzydkiej, ale nie z taką ilością!
Krążyliśmy cały czas w okolicach Łysej, poznałam przy tym mnóstwo nowych tras, aczkolwiek mam duże wątpliwości czy potrafiłabym je dziś odnaleźć ;)
Zmęczona ale zadowolona... oby wreszcie poszło do przodu.
Zawody zajebiste, trasa też mi się podobała. Wynik spoko, aczkolwiek nie skopałam tyłka Marcinowi, a taki był plan. Adaśkowi się niestety oberwało, ale w sumie należało mu się :)
Spokojne kręcenie przed zawodami z Aśką i Marcinem. 58'T Na powrocie (czyli zjeździe) złapała nas ostra ulewa, nic nie widziałam i ledwo dotarłam do domu, przemoknięta na cacy.