Miały być 3 godzinki ale wyszło jak zawsze. Po pierwsze za późno zabrałam się za przygotowanie treningówki - wizyta u Faścika w jego domu o 24, nie miał chłopak szans na skręcenie czegoś porządnego. Po drugie w związku z tym opóźnionym przygotowaniem napęd skakał jak karabin maszynowy, co wkurw... mnie okropnie. Po godzinie wyczaiłam że idealnie chodzi na przełożeniu 2:4, i tylko na nim. Po trzecie jestem zmarzlak i mimo ochraniaczów na buty, stopy mi zamarzły.
Ostatecznie więc podjechałam Spacerową aby zrobić dwa okrążenia na Reja (lżejszy podjazd) i wróciłam Grunwaldzką.
Oponki szosowe więc tym bardziej przeraziła mnie moja kiepska średnia :/
Wracając wjechałam jeszcze do lasu aby zjechać na Oliwę i podążyć na deptak przy plażowy. Jednak piździało strasznie i nóżki mi zamarzały, wróciłam więc ścieżką na grunwaldzkiej, gdzie na płaskim zrobiłam: 4x 30'' max br. 1,5'T
Stopa dalej boli. Coś dziwnego z nią się stało, prz ruszaniu "skrzypi", mam wrażenie jakby jakaś część się pokruszyła w niej i przy większm ruchu latała w środku :/ Wczoraj byłam więc na basenie, a dzisiaj już musiałam wejść na trenażer. Na szczęście przy kręceniu nie bolało.
15'T 2x 2'lekkie przyśpieszenie z br. 1'T 2'T 2x 2'PowerT z br. 1'T 2'T 2x 2'P z br. 1'T 10'A
Samopoczucie 4,5
Jeszcze muszę wytłumaczyć się z tej kiepskiej prędkości - coś nie tak z ustawieniami, było spore obciążenie i kręciłam cały czas na drugim blacie. Muszę wreszcie rozpracować tego taxc'a.
...udało mi się wyjść na zewnątrz. Wprawdzie nie na rower, bo musiałabym ściągać go z trenażera i zmieniać oponę, a na to jestem zbyt leniwa... no i czas nie pozwala. Polazłam biegać. Dwie pary spodni,trzy bluzki, kominiarka i czepek rowerowy, było ciepło :)
Trasa - akademiki, Hallera do Brzeźna, tam kawałek deptaku do molo i Zaspą powrót, ponad dyszkę spokojnie walnęłam Czas: 1:11:10 puls avs 140, max 156 512 kcal
Biegło się świetnie, tylko, że w połowie Ipod wysiadł i bez muzyczki już była tragedia.
P.S. Podziwiam Świrusów, którzy w taką porę potrafią jechać rowerkiem do pracy, co gorsza realizować plan treningowy i pedałować na tym mrozie! Ukłon w Waszą stronę :)
Planowałam zrobić 1,5 godziny. Ostatecznie zdecydowałam się na 1 godzinkę, bo jakoś tak dzień szybko zleciał, a w rezultacie zrobiłam 30 minut, bo w połowie jazdy zadzwoniła rodzinka z Kanady na skype i coś zaczęło szwankować... wrrrr.
Samopoczucie 4,5
Wczoraj pierwsza w życiu wspinaczka na ściance, świetna sprawa, a ręce jak bolą :)
Kadencja Max 90 avs 69 Obciążenie jakieś większe, stąd ta średnia prędkość.
Trzeba ruszyć dupsko. Prąd w domu jest, więc mimo, że kiepsko się czułam wlazłam na rower.
Nie nazbyt to dobry pomysł był aby włączyć dla towarzystwa film "My sister's keeper", ale wytrwale obejrzałam i zrealizowałam trening. Miało być spokojnie i tak też wyszło, nie biorąc pod uwagi aspektów emocjonalnych - rycząca babka na trenażerze musiała wyglądać co najmniej dziwnie.
Samopoczucie po treningu - lepsze :) Samopoczucie po filmie - gorsze...