Z Adaśkiem, Faścikiem i "nowym" Marcinem po sporej ulewie (trzeba też dodać, że od kilku dni pada i jest iście jesiennie -fuck) wyruszyliśmy w las. Oliwa i ścieżka na Matarnię, tam chwila przerwy na ulubione zjazdy. Pierwszy - zaliczona lekka glaba, drugi już ok, tylko na samym dole za mocno przyhamowałam. Po zjazdach i kilku glebach Faścika na Matarnię i z powrotem. Chłopacy polecieli dalej a ja do domku na babskie popołudnie.
Opony - mezcale 1,9/ Na podjazdach w lekkim błocie, o słabszym nachyleniu jeszcze dawały radę, ale jak większe błoto to już niestety zapadają się i mulą.
Nowa kaseta - xt. Łańcuch niestety nie daje radę, kolejne zakupy rosną. A koła jeszcze nie spłacone :/
Wieczorne kręcenie w tętnie T - na szosie. Wpierw pojechaliśmy na Reja, kółeczko i Spacerową do Chwaszczyna, później Gdynia Karwiny, gdzie złapała nas niezła ulewa. Ciemno, zajebiście zimno i mokro - aaaaaa... Ostatecznie udało nam się dotrzeć do domu.
15'rozgrzewka 1 kółko T 2 kółko PowerT - 31:53; śr 141; max 166 3 kółko PowerT>P - 4:50; śr 163; max 176 4 kółko P - 4:33; śr 166; max 181 5 kółko T>PowerT - 5:59; śr 157; max 170 6 kółko MAX - 4:05; śr 173; max 184 7 kółko jeszcze większy MAX i spokojny powrót w deszczu - 24:04; śr 128; max 188
Opony: Mezcale 1,9 - słabo trzymają na obłoconych podjazdach oraz w piachu
Zapomniałam wstawić wpis... niemożliwe. To chyba z powodu braku odzewu od Adama ;) W każdym razie licznik skasowany, ale na pewno było 39 km i coś. Wystartowałam z domu po psy na Żabiankę, spacer i dalej w drogę aby spotkać się z Faścikiem. Tam gdzie zawsze złapałam kolejną gumę... ubaw po pachy. Tym razem przód. Ostatecznie przy Sopocie wspólnie z Michałem ruszyliśmy na Reja a tam w towarzystwie gościa ubranego w ciuchy Mroza dwa łagodniejsze okrążenia. Oczywiście nie daliśmy mu rady. Powrót Spacerową i Grunwaldzką.
Grunwaldzka, Wita Stwosza, Polanki i Spacerową na Reja, tam już ciemno i zimno (godzina 20:30). Dziki na drodze, zawracanie, ostrzejszy zjazd ale z udizałem hamulców - już słabo widzę o tej porze. Grunwaldzką na Żabiankę po psy.
Katar okazał się krwią, tak więc pojawił się strach, ze to znów problemy zdrowotne. Mam nadzieję, że to chwilowe osłabienie.
Spacer z psami i nocny, leciutki powrót Grunwaldzką do domu.